piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 4. " ... Smile and fuck everything"


Wpadłam w objęcia loczka. Znałam ich imiona, ale zawsze mogłam udawać niedorozwoja, nie mam z tym najmniejszych problemów.
-Cześć. - i odkleiłam się od niego.- Wiecie co, ja muszę iść. Do zobaczenia.-odeszłam od nich.-Żegnajcie.-dodałam po cichu i się oddaliłam.
Matko Boska, co ja zrobiłam. Mogłam z nim porozmawiać. Dowiedzieć się czemu nie utrzymywał ze mną kontaktu. Dlaczego tak się zachował?
Podeszłam do grobu ciotki. Minęło 15 minut i zaczął się oficjalny pogrzeb

*1.5 godziny później*
-Składam Pani szczere kondolencje z powodu ciotki. A tak przy okazji ten chłopiec ze zdjęcia w portfelu pani Anne nazywa się Zain Malik. W tym momencie nic więcej nie wiemy. Ale to nie on zabił pani ciotkę.
-Aha. To chodziaż dobre. Wie pan, to jedyna dobra wiadomość z ostatnich 2 tygodni. Dziękuję. Do usłyszenia.
-Żegnam.

Byłyśmy już w mieszkaniu z Al, kiedy zadzwonił do nas właściciel. Prosił o następną  wpłatę zaliczki za nasze pokoje.
-Ale Eva, my nie mamy pieniędzy.
-Wiem. Za chwilę coś wymyślę. Ale jak nie mamy pieniędzy to musimy się pakować. Najwyżej gdzieś zaczniemy pracować i wszystko będzie dobrze. Ale teraz idziemy się pakować.- rozeszłyśmy się do pokoi i pakowałyśmy.
Podczas układania ciuchów w walizce weszłam na twittera i pisałam, że nie mam już mieszkania. Miałam 10 tysięcy followersów, może ktoś by mi pomógł. Ale to tylko moje wymysły.

*oczami Alicii*
Po 1h pakowania ubrań, zdjęć i różnych innych rzeczy, weszłam na facebook'a i twitter'a. Weszłam na profil Evy. Jak zwykle dla odstresowania pisała co się z nią dzieje. Potem weszłam na profil Niall'a, Harr'ego, Liam'a, Louis'a, a na końcu Zayn'a. Ponieważ on najrzadziej coś pisze. Ku zdziwieniu coś odpisał i to nie byle komu. Pobiegłam do pokoju Evy. Wiedziałam, że mnie za to zabije, bo nie lubi jak się do niej wchodzi bez pytania. Ale ... przeżyje.
-Ev, Ev, Eva... Sprawdź twitter'a. Sprawdź. No sprawdzaj.- darłam się w niebo głosy, tak że staruchy w Chinach mogliby mnie usłyszeć.
-O MÓJ ŚWIĘTY BOŻE. Zabiję go. Jak mógł mi to zrobić?
-Czemu się nie cieszysz ?
-Bo... wszystko ci odpowiem, ale nie w domu. Chodźmy na kawę.
-Dobrze. Za 5 minut w holu.

Po 5 minutach byłyśmy juz w drodze do kawiarni. Całą drogę nie odezwałyśmy się do siebie.
Weszłyśmy do pomieszczenia i zajęłyśmy miejsca.
- Więc, jak obiecałam, tak zrobię. Kiedy byliśmy w ósmej klasie podstawówki <2 klasa gim. w Polsce> Zayn zapisał się na zajęcia aktorskie i zajęcia ze śpiewu. Miałam chodzić na nie pierwsza, ale gdy dowiedziałam się, że on będzie na nie uczęszczał. Po prostu zrezygnowałam.
-Ale co to ma wspólnego z tym, że nie chcesz pomocy?
-Nie dałaś mi skończyć. Więc. Od tamtego czasu nieczęsto się spotykaliśmy. Teraz, za każdym razem o nim mówisz, bądź go widzę chce mi się płakać i wyznać mu moje uczucia do niego, które zrodziły się w 7 klasie. Dlatego nie mogę przyjąć jego propozycji pomocy i zamieszkania z całym zespołem. Gdybym musiała spotykać go codziennie.. yhhhh... siedziała bym w pokoju cały czas. Ale ty możesz przecież u nich mieszkać. Widać, że cię polubili.
Ev przerwał mój telefon.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
pisany na szybko, chyba widać, bo beznadziejny. <3
Czytasz = Komentujesz
A i dziękuję mojemu 1 obserwatorowi <3

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 3. "Something wrong with your life..."

ON...
Nie sądziłam, że może się tu zjawić. Nawet nie znał cioci. Jak to możliwe ?
-Al, zobacz kto tam stoi.- wskazałam palcem grupkę młodych chłopaków z zespołu 1D.
-Ejj, co oni tu robią?
-Sądzisz, że ja wiem ? Podejdź do nich i zapytaj.
Jak jej powiedziałam, tak zrobiła.

*oczami Al*
Podeszłam do nich jak normalna dziewczyna. Chodziaż jestem ich fanką.... Przepraszam jestem Directionerką.
-Hej.
-Hej.- odpowiedział Niall.-Cześć, Siema, Dzień dobry.- dopowiedział każdy z nich. Jedyną osobą która się nie przywitała to Zayn. Widać jakby był czymś zaniepokojony.
-A co on taki zamyślony ?- zapytałam Liam'a.
-No bo.. wiesz.. my przyszliśmy na pogrzeb jego bliskiej "cioci".
-Jakej cioci?- byłam strasznie zmieszana >.<
-No wiesz. Coś mówił że często spędzał z nią dzieciństwo. Ona zajmowała się jego najlepsza przyjaciółką, gdyż jej rodzice nie chcieli się nią zajmować. Nazywała się.. Emm... Czekaj..
Chłopaki jak nazywała się jego ciocia.
-Czekaj... Anne Lisbon ?
-Aaa.. Poczekajcie chwilę. Za sekundę wrócę.- co tu się działo ? Podbiegłam do Evy.
-Co tu się dzieje ? Czemu chłopaki wiedza o tobie i o tym że wychowywała cię ciocia i że Zayn to twój najlepszy przyjaciel ?
- Jak to tyle wiedza o mnie ?
-Nie wiem. Ale rozmawiałam z nimi i tak mi powiedzieli. A Zayn jest tu dla twojej cioci i pewnie cię szuka. Jeśli chcesz go spotkać to chodź ze mną do nich. Może cię rozpozna.- nie czekając na jej odpowiedź, zaciągnęłam ją za rękę do moich idoli.

*oczami Evy*
-Głupia, zostaw mnie.- ten down nie reagował.- ZOSTAW MNIE W ŚWIĘTYM SPOKOJU POJEBAŃCU !- sama się siebie przestraszyłam kiedy to na nią wykrzyczałam. Zwykle się tak darłam na Zayn'a, żeby mnie zostawił w spokoju.- hihihihi... zostaw.- a potem jak zwykle się śmiałam, tak dla jaj. Ma moje nieszczęście ON usłyszał mój krzyk i śmiech. Odwróciłam się by zobaczyć czemu zatrzymałyśmy się z Al i od razu tego pożałowałam...

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 2. "Love and enjoy all the moments"


Z garderoby wyszedł Paul i powiedział, że dzisiaj nie możemy się spotkać z chłopcami, gdyż właśnie otrzymali straszną wiadomość i nie są w stanie z nami porozmawiać. Al zesmutniała i powiedziała, że to bardzo źle i żeby pozdrowił chłopców. Ja Cię.. Dzisiaj znowu go nie spotkam.  Kurde. Wyszłyśmy z hali na której odbywał się koncert i wróciłyśmy do domu. Chwilę po wejściu do domu zaczął dzwonić mój telefon. 

*rozmowa telefoniczna*
-Słucham ?
-Witam, z tej strony policja. Czy rozmawiam z panną Eva ?
-Tak, coś się stało ?
-Więc, mam dla pani źle wieści. Pani ciocia niestety nie żyje.
-Co, jak to? Jak to się stało?- zachowywałam się normalnie. Chyba mi to jeszcze do mnie nie dotarło.
-Pani ciocia została potrącona przez samochód.
-A gdzie teraz jest ?
-W Londynie. W centrum Londynu.
-Rozumiem. Miała coś przy sobie ?
-Tak. Miała telefon, pieniądze i torbę.
-Dobrze. Będę mogła je zabrać?
-Tak. Proszę przyjechać na komisariat.
-Yhm. Będę za chwilę.
-A proszę pani. Ciocia miała jeszcze przy sobie zdjęcie jakiegoś chłopca. Ale porozmawiamy na komendzie.
-Dobrze. Do widzenia.
*koniec rozmowy*

-Al ja, ja jadę na komendę.
-Eva, po co ? Coś się stało ? Źle wyglądasz.
-Moja, moja ciocia.. One nie żyje. Była jedyną osobą jaką miałam. -rozpłakałam się.
-Dobrze. Nie płacz. Pojadę z tobą.
-Oki. Jedźmy.
Zeszłyśmy do samochodu i pojechałyśmy.
Byłyśmy juz pod komisariatem. Weszłam do środka.

*10 dni później*
Przez ostatnie dni załatwiałam sprawy organizacyjne zawiązane z pogrzebem cioci. Zadzwoniłam wszędzie, gdzie się dało i nadal nie wiedziałam, kto to zrobił. I o jakim chłopcu mówił ten policjant przez telefon. Nie mogłam się dowiedzieć od 10 dni, gdyż sprawdzali kto to jest i czy to nie on ją potrącił. Nie pokazali mi nawet zdjęcia.

*dzień pogrzebu*
Byłam przygotowana, że kiedyś ten dzień nadejdzie. Ale nie sądziłam, że stanie się to tak szybko. Ciocia zawsze mówiła, że nie chcę żebym na jej pogrzebie wyglądała jak kobieta nie mająca życia przed sobą. Prosiła, żebym założyła coś ładnego i kolorowego, a nie czarnego i smutnego. Przyrzekałam jej, iż ubiorę się kolorowo. Nie dotrzymałam słowa. Ubrałam się w czarną spódnicę i bluzkę, jedyne co założyłam kolorowego, był to płaszcz.
Wszystko było już przygotowane. Ciocia nie miała za dużo znajomych, więc łatwo było ich zaprosić, na jakże wyniosłą uroczystość. Wszystko jednak popsuł mi ON...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Vas happening ?Jutro będzie następna część. Wiem, że krótkie i bezsensu i że nie ma jeszcze 1D, ale wkrótce się pojawią. Myślałam nad tym, żeby jutro wstawić, ale nie. Wstawię dzisiaj. Idę spać, bo jutro kartkówka z francuskiego. :) papa xx <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ^^

Rozdział 1. cz.2. "Keep calm and shut up"


Kiedy weszłam do mieszkania, zauważyłam Alicie na podłodze w stercie ciuchów. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jakby ktoś się włamał, bądź  zaatakował dziewczynę. Po chwili zorientowałam się, że ona tylko wybiera ubrania na koncert naszego ulubionego zespołu. To znaczy jej. Bo ja za nim nie przedapadałam, jak za samym Zayn'em.
Szybko si ubrałam, chciałam wyglądač jak najbardziej normalnie. Poszłam się umalować i czkałam na Al.

*przed koncertem*
- Al chodź już, spóźnimy się.
- Już idę -krzyknęła tylko do mnie wysiadając z auta.- Jak my tam wejdziemy? Jest straszna kolejka.
- Głąbie mamy bilety VIP, nie musimy tam stać.
- Ale, ale mamy bilety VIP ? Serio?
- Tak, chodź.
Weszłyśmy bez problemów i usiadłyśmy na swoich miejscach. Czas mijał, a chłopaki się nie pojawiali. Ciekawe czemu. Koncert miał się zacząć 30 minut temu. Czemu jeszcze ich tu nie ma ? Zawsze widziałam, że Zayn poprawia fryzurę zanim wyjdzie na scenę, ale żeby tak długo ? Moje przemyślenia przerwał donośny krzyk i pisk. Niestety był to też krzyk Alicii.
-Keep calm and shut up!
-Juz zamykam buzię.
Stwierdziłam, że nie  wytrzymam tu 1.5 godziny. Ale jeśli mam spotkać Zayn'a, muszę wytrzymać.
Przez cały ich występ myślałam o tym co powiem chłopakowi. Czy mnie w ogóle pamięta ? Czy będzie chciał ze mną rozmawiać ? Kiedy skończyłam myśleć wszystko się skończyło, a ja mogłam już iść za kulisy na spotkanie z chłopakami. Kiedyś się z nimi przyjazniłam. Chodź mam nadzieję, że mnie nie poznają. Razem z Al wybrałyśmy się za kulisy. Stałyśmy już pod garderobą i z niej wyszedł...
----------------------------------------------------
Więc, za chwilę dodam następny, bo nie wstawiłam przez weekend, gdyż byłam na nocowaniu i nie mogłam wstawić. <3

czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 1. "Keep calm and shut up"


Rano obudziły mnie krzyki Alicii. Mieszkamy razem od 2 tygodni, gdyż wprowadziła się ona do mojego mieszkania w internacie. Miała cudowne dzieciństwo. Dużo miłości i szczęście. Dzisiaj mieli przyjechać jej rodzice i zobaczyć jak żyje. Ze mną ... Po wszystkich jej opowieściach o rodzinie stwierdzam, że są bardzo mili i sympatyczni. Nie to co moi. Po tych przemyśleniach wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Uczesałam się i ubrałam. Dzisiaj miałam się spotkać z moim bratem i ciocią, więc musiałam wyglądać ładnie. Umówiliśmy się w kawiarni mamy Kevin'a. Gdy wyszłam z mojego pokoju by wyjść na spotkanie zauważyłam rozbawioną Al. Rozmawiała przez telefon.
- Al, ja wychodzę. Będę później. Nie zapomnij się wyszykować na koncert.- Tak, dzisiaj miałam iść z Alicie na koncert One Direction. Ze względu, że ciocia miała dojścia załatwiła bilety i wejściówki VIP.
- Dobrze pa. - powiedziała podczas przerwy w rozmowie, a wybieraniem numeru telefonu.
Wyszłam z mieszkania i obrałam za kierunek kawiarenkę. Doszłam tam po 15 minutach. Byłam tu już  parę razy, ale dzisiaj wyglądał zupełnie inaczej. Wszędzie było kolorowe i wesołe. Zauważyłam ciocię, Kevin'a i Matt'a.
Podeszłam do nich. Akurat chłopak Al nas obsługiwał. Chwilę porozmawialiśmy i musiałam się pożegnać i poszłam do domu. Kiedy weszłam do domu myślałam, że coś się stało Al...

środa, 12 grudnia 2012

Bohaterowie.

Bohaterowie ;)

 Eva Cole (17l.) - urodzona w Polsce, od trzeciego roku życia mieszka w Anglii z ciocią, ze względu na sytuację rodzinną.
 
 
Alicia Grrena (18 l.)- współlokatora Evy. Chodzi na studia aktorskie, tak jak główna bohaterka.
 
Kevin McGalio (19 l.)- chłopak Alicii. Chodzi na studia muzyczne. Chwilowo pracuje w kawiarnii u swojej mamy.
 
One Direction - od lewej: Liam (19 l.), Louis (21 l.), Zayn (19 l.), Niall (19 l.), Harry (18 l.)
________________________________________________
No więc, za chwile dodam rozdział 1. <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

wtorek, 11 grudnia 2012

Prolog.

Miałam 3 lata jak przeniosłam się do Anglii. Moi rodzice się rozwiedli a ja byłam tylko dzieckiem "bagażem". Zabierali mnie na wycieczki, lecz w każdym tygodniu byłam u innego z rodziców. Moja kochana ciocia zabrała mnie od nich i powiedziała, że mnie wychowa. Matka się zgodziła jak i ojciec.
Następnie poszłam do pierwszej klasy, pierwsze zauroczenie i pierwsza miłość. Był nią mój najlepszy przyjaciel Zain. Spotkałam go po raz pierwszy na placu zabaw, gdy spadłam huśtawki on mi pomógł wstać i mnie przytulił. Jak przystało na 4-letnie dziecko. Po pewnym czasie wziął udział w castingu do programu XFactor. Dostał się wraz z pięcioma innymi chłopakami. A później o mnie zapomniał.
Chwilowo mija 2 lata od kiedy się do mnie nie odzywał, nawet w urodziny nie złożył mi życzeń. Ciągle próbuje sobie wybić go z pamięci, lecz nie potrafię. Ostatnio kupiłam bilet na ich koncert, ciekawe czy mnie jeszcze pamięta. Mam miejsca w loży VIP, więc go spotkam. Mam nadzieję...

____________________________________________________
Więc jutro dodam postacie, a dzisiaj tylko prolog. :)
Jak będziesz czytać skomentuj ! <3